Lecę i to dosłownie! Dzisiaj (tj. poniedziałek) wylatuję do RPA. Nie wiem nawet co tutaj napisać. Bardzo się cieszę, jestem ogromnie podekscytowany, ale z drugiej strony lekko się stresuje. Ale co tam, dam radę, zawsze jakoś daję radę :D
Pożegnania ze wszystkimi mam za sobą, chociaż wylatuje na zaledwie dwa i pół miesiąca, no ale to pierwszy mój taki długi wyjazd, jeszcze 13 000 kilometrów od domu. Wujek Google mówi, że samochodem by się tam jechało 200 godzin, a pieszo szło 2500. No nieźle, na szczęście lecę samolotem, tylko godzin 14.
Jak będzie, dopiero jutro się dowiem - będę mieszkał najpierw w Pretorii, potem lecę do Cape Town, bezpośrednio do szkoły, gdzie będę pilnie uczył się języka angielskiego. Zobaczymy co z tego wyjdzie, mam nadzieję, że nie za bardzo zmieni się moja psychiki, i nie wrócę do naszej kochanej Polszy mówiąc wyłącznie po angielsku, zapomniawszy ojczystej mowy. Przecież są ludzie, który po tygodniu w Londynie czy Nowym Yorku tak mają, a ja mam dwa miesiące na to, chyba dam radę.
Żeby mieć internet, najprawdopodobniej będę chodził parę razy w tygodniu do kawiarni po Wi-Fi, także będę publikował, prawie systematycznie, wpisy na blogu: o tym co robię, co się tam dzieje, jacy są ludzie, szkoła, miasto. Biorę aparat, więc będę robił także mnóstwo zdjęć, i publikował te najlepsze. Większy post wstawię w tym tygodniu jeszcze, jak dolecę do Johannesburga i ogarnę co i jak. Na razie nie mogę niczego powiedzieć, czeka mnie jeszcze dokładne pakowanie, i kilkanaście godzin samolotem. Zobaczymy jak to będzie, ale jak powiedziała moją bardzo dobra koleżanka, że teraz jest "Moja Pora na Przygodę".
Ezoteryczny Byt
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz