niedziela, 17 sierpnia 2014

RPA IV - (przed)Ostatnie Widzenie

 Ten post będzie krótki, jeżeli chodzi o tekst, bo więcej jest do pokazania niż do opisania. Przez ostatnie trzy tygodnie widziałem na prawdę sporo. Oprócz niesamowitych zachodów słońca i innych widoków, widziałem także ogrom zjawiskowych zwierząt, których w mojej kochanej ojczyźnie nie sposób znaleźć, w naturalnym środowisku. Widziałem kolejne foki, małpy, pingwiny, papugi, flamingi i dzikie koty. Nie mogę się doczekać przyszłych (i ostatnich) trzech tygodni bo zobaczę wiele więcej; oczywiście będę miał ze sobą aparat, żeby się tym podzielić tutaj. Zapraszam.

 Jeżeli chodzi o szkołę, to zmienił się tylko poziom. Dwa tygodnie temu przeskoczyłem na wyższy (level up!), czyli 7 (odpowiednik C1). Na tym poziomie nie zajmujemy się pilnie gramatyką, a raczej słownictwem, wymową, akcentami, najczęstszymi błędami i wykorzystywaniem znajomości języka w normalnej konwersacji. Ja już teraz czuje, że mój poziom angielskiego jest dużo wyższy niż był przed wyjazdem. Kurde, ja myślę po angielsku, to jest czasem zabawne, jak zdaje sobie z tego sprawę i w morzu angielskich myśli pojawia się polskie zdanie: "Lool, myślę po angielsku, ale jazda!!!" i po chwili ono ginie zalane przez angielskie fale.

 Jeżeli chodzi o pogodę, to jest tu pieruńsko ciepło teraz. Chyba się ta ich cała zima skończyła na dobre. He, he, zima. Raz było 15 stopni to ludzi z kurtkach chodzili, jakby było na minusie. Ja chodziłem w koszulce czy koszuli, to inni uczniowie czy nauczyciele w szkole: "Przecież jest cholernie zimno! A nie, u ciebie to normalne". Tydzień temu było bardzo dziwnie, bo było mgliście przez jakieś 3-4 dni, a najlepsze jest to, że dziwili się nawet mieszkańcy Capetown. Ponoć jest to rzadkie zjawisko i oznacza koniec zimy. No dobra, ale ta mgła była na prawe gęsta, na szczęście zrobiłem zdjęcia i na dole będziecie mogli to zobaczyć. Dla porównania wrzucę zdjęcie z normalnego dnia, bez mgły. 

 Widziałem pingwiny! Afrykańskie pingwiny! Nazwałem je George, były nieziemsko piękne! Takie małe i w ogóle. A co do małp itp, to niedawno byłem w Największym Parku Ptaków w RPA i Parku Małp, no oprócz małp i ptaków były też tam lemury czy borsuki, ale nie ważne. Ogólnie było tam mnóstwo kolorowych papug, które ciągle mówiły: "Hello!" albo "Bye!", widzialem najprawdziwsze różowe flamingi, sowy, orły, a nawet bociany! No i oczywiście był Król Julian. Znaczy normalny lemur, ale jak każdy wołaliśmy do niego: "Królu!". Była w tym parku taka fajna "strefa dotykowa", gdzie latały sobie wszędzie małpy. Można było je głaskać, brać na ręce, karmić. Taki małe, latające wszędzie, na prawdę niesamowite! No i widziałem sępy i wrony i dużo kolorowych ptaków, których z nazwy nie kojarzę. I pawia albinosa! I takiego kotowatego! I w ogóle było niesamowicie. 

 Ostatnie parę tygodni minęło mi w bardzo dobrej atmosferze! Widziałem dużo ciekawych zwierząt, uczę się angielskiego, jak przystało, zdobyłem dużo ciekawych i starych książek, poczytałem, pooglądałem, pomedytowałem, popisałem. Ogólnie czerpię garściami ile się tylko da z wyjazdu! 6 września będę z powrotem w Polszy, czyli zostały mi jeszcze trzy tygodnie. Przyszły tydzień będzie moim ostatnim w szkole. Kolejny, ostatnim w Capetown, a następny - ostatnim w Afryce. No dobra, czas zrobić coś ciekawego. Mam nadzieję, że się podobało czytanie, dlatego zapraszam do oglądania zdjęć! 

Mglisty dzień w Capetown

Góra Stołowa





Medytacja nad morzem, najlepsza rzecz pod słońcem
Dziwne kurczaki


Flamingi :3





Król Julian Naszym Władcą!


Ale sęp, dobrze, że nie miałem czipsów...












Ezoteryczny Byt

1 komentarz: